Pan Michał Kwiecień w swoim rodzinnym gospodarstwie uprawia dynie, które trafiają do supermarketów. Odwiedziliśmy go pod koniec zbiorów, żeby opowiedział nam o produkcji dyń i kończącym się sezonie.

Gospodarstwo Michała Kwietnia znajduje się na obrzeżach Krakowa, ma ok. 25 ha powierzchni i przede wszystkim specjalizuje się w produkcji kapusty, kalafiora i wczesnej sałaty, jednak dynie stanowią ważny element jesiennej produkcji. Nasz rozmówca uprawia je od ok. 9 lat, zaczynał od 1 ha, a obecnie areał różnych odmian dyni zajmuje ok. 10 ha.

Tylko sprawdzone odmiany

W tym sezonie gospodarz postawił na dwie odmiany w typie halloween – Spitifre F1 i Gomez F1. Z typu hokkaido wybrał do uprawy odmiany Potimarron F1, Amoro F1 i Flexi Kuri F1, a spośród dyń piżmowych zdecydował się na odmiany Mieluna F1 i Ariel F1.

W tym roku zrezygnował z produkcji największych odmian typu halloween. Jak wytłumaczył, nie wpisują się w obecny profil produkcyjny gospodarstwa – są za duże, za ciężkie, ich logistyka jest utrudniona, a sieć handlowa, z którą współpracuje woli mniejsze dynie. W tym sezonie na jego polach nie zagościły również najdrobniejsze odmiany tego typu.

Michał Kwiecień zwrócił uwagę, że wybór odmian dyń nadających się do uprawy na dużą skalę jest raczej ograniczony, z tego też względu od mniej więcej dwóch lat trzyma się pewnych, sprawdzonych odmian. Oczywiście co roku coś próbujemy na boku, szukamy, ale na małą skalę – dodał.

W tym trudnym ze względu na warunki pogodowe roku producent był zadowolony szczególnie z odmiany Flexi Kuri F1 firmy Enza Zaden. Odmiana charakteryzuje się dobrą odpornością na choroby wirusowe i zawiązuje ciężkie, ale nie bardzo duże owoce, co jest korzystne z jego punktu widzenia. Już drugi-trzeci sezon nie widać na niej presji wirusów – powiedział.

Od ziarenka w gospodarstwie

Michał Kwiecień przed każdym sezonem kupuje nasiona, z których następnie samodzielnie produkuje rozsadę w tunelach. Rozsadę dyń hokkaido na pierwsze nasadzenia przygotowuje w paletkach 54-komorowych, a kolejne rozsady w paletkach 96-komorowych. Przygotowujemy około 3-tygodniową rozsadę, żeby nie była przerośnięta – wytłumaczył.

Tegoroczna aura sprawiła, że pierwsze nasadzenia zaczęły się wcześniej, około 10 maja. Zwykle pierwsze rozsady trafiają do gruntu po 15 maja, żeby uniknąć zagrożenia przymrozkami. Samodzielna produkcja rozsady pozwala na ograniczenie kosztów.

Rozsada dyni powstaje w tunelach w gospodarstwie pana Michała

Technologia uprawy

W ochronie Michał Kwiecień od kilku lat stosuje preparaty Mospilan i Skorpion w standardowych dawkach – odpowiednio 0,2 kg/ha i 1 l/ha. Do nawożenia pogłownego wykorzystuje nawóz YaraMila Corn w dawce ok. 300 kg/ha, a do dolistnego preparaty wapniowe. Zwykle dynia rośnie na polach po kapuście, która także jest produkowana w gospodarstwie.

Dynia nie potrzebuje mocnego nawożenia, żeby rosła. Nie chodzi też o to, żeby zrobić nać, bo jak ona wybuja, to nie ma wiązania, nie ma zapylenia. Wydaje się, że mamy piękny łan dyni, a pojawia się problem z wiązaniem owoców – wyjaśnił Michał Kwiecień.

Szkodniki i niestabilna pogoda

Nasz rozmówca ocenił, że tegoroczny sezon był trudny pod względem presji chorób i szkodników oraz problemów z wegetacją. Dynie na polu dojrzewały znacznie szybciej niż zwykle i nawet najpóźniejsze odmiany były gotowe do zbioru już na początku września. Początek zbiorów dyni w gospodarstwie Michała Kwietnia wypadł w tym sezonie już 10 lipca.

Dynie gotowały się na polu i pękały, szybko robiły się przejrzałe. Nawet takie odmiany jak Gomez czy piżmowe, które kiedyś nie zdążały się wybarwić przed przymrozkami – przyznał.

Dynia, która pękła z powodu niekorzystnych warunków pogodowych
Dynia, która pękła z powodu niekorzystnych warunków pogodowych

Ze względu na pogodę – przeplatane okresy ulewnych deszczy i upałów – dynie były mocno narażone na wirusy. Najlepiej w tych warunkach wypadły te sadzone bardzo późno – „na ryzyko” – 15 czerwca. Nie przejrzały i zdążyły urosnąć, bo były odpowiednie ku temu warunki. Trzeba było późnić sadzenie o minimum 2-3 tygodnie, wtedy jakość dyń byłaby znacznie lepsza – stwierdził Michał Kwiecień.

Plon zadowalający

Pomimo problemów tegoroczny plon producent uważa za zadowalający, choć jak podkreśla wiele zależało od pory zbioru, odmiany czy pola. Np. ostatnie dynie odmiany Amoro F1, zebrane w dzień naszego przyjazdu do gospodarstwa dały w przeliczeniu plon na poziomie 35 t/ha. Zwykle w sezonie gospodarstwo produkuje ok. 250 t dyń. Zagrożeniem na końcówce zbiorów są możliwe przymrozki – w tym roku jednak udało się je zakończyć przed wystąpieniem mrozów.

Dużym ułatwieniem w późniejszym przygotowywaniu produktów do sprzedaży jest linia myjąca ze szczotkarką do dyń. Jej wydajność to około 2 t/godz.– zależnie od rozmiarów i odmiany dyni.

Jak podkreśla Michał Kwiecień, najważniejsze jest to, że kolejny rok z rzędu jego warzywa znalazły odbiorców, wszystko udało się zebrać i nic nie zostało na polach – i to pomimo odczuwalnego niedoboru pracowników. Jego zdaniem w uprawie dyni, która nie jest aż tak popularna wśród konsumentów, najważniejsze jest posiadanie stabilnego i pewnego odbiorcy. To pozwala na właściwe zaplanowanie całego procesu produkcji, zbiorów, przechowania i dystrybucji.