W trakcie wizyty w jednym z wielkopolskich gospodarstw warzywnych miałem okazję spotkać się z Radosławem Suchorzewskim z firmy Bayer. To osoba od wielu lat zaangażowana w działania w sektorze ogrodniczym, która dodatkowo prowadzi własne gospodarstwo. To pozwala ekspertowi patrzeć na branżę globalnie ale także przez pryzmat doświadczeń i oczekiwań indywidualnego plantatora. Poprosiłem o podsumowanie kończącego się sezonu produkcji warzyw i podzielenie się opinią dotyczącą możliwych scenariuszy rozwoju przyszłej sytuacji rynkowej.
Sezon trudny od początku
Początek sezonu był trudny. Wchodziliśmy w niego po praktycznie bezśnieżnej, suchej zimie. Wiosną opady były małe i było chłodniej niż przed rokiem. W efekcie wschody wielu gatunków warzyw drobnonasiennych, jak choćby cebuli, marchwi czy pietruszki, były niewyrównane. Najgorzej sytuacja wyglądała w przypadku późniejszych wysiewów na polach nienawadnianych. Rozmawiałem z plantatorami pietruszki, którzy informowali o wschodach rozciągających się do miesiąca. Na tym samym polu obserwowali rośliny od fazy wschodów do dwóch liści. W takiej sytuacji dobór odpowiedniej, bezpiecznej strategii ochrony herbicydowej, właściwej mieszanki do zabiegu, był szalenie trudny. Ale bardzo podobnie było w przypadku cebuli – informuje R. Suchorzewski.
Presja chorób grzybowych niska ze względu na suszę
W dalszej części sezonu było wciąż sucho. Presja chorób takich jak mączniaki rzekome czy zaraza ziemniaka nie była wysoka. W kwaterach deszczowanych ochrona była prowadzona w standardowy sposób, ze zwykłą częstotliwością. Uwidoczniło się jednak silna nasilenie chorób odglebowych. W uprawie cebuli spore straty poczynione zostały przez fuzariozę czy różowienie korzeni. Trudno mówić o jednakowym scenariuszu dla całego kraju. Były regiony, gdzie deszcze pojawiały się nieco bardziej regularnie: północne rejony m.in Gdańsk, Puck, Lębork także południe Polski Lubelszyzna, rejony Zamościa. Tam ochrona musiała być szczelniejsza, bardziej regularna. W centrum czy na Kujawach we wspomnianej cebuli poważniejszym wyzwaniem była ochrona przed Stemphylium, jednak presja chorób grzybowych ogólnie rzecz ujmując wysoka nie była – wyjaśnia R. Suchorzewski.
Pogoda dobra dla szkodników
Jak podkreśla R. Suchorzewski, przebieg pogody sprzyjał występowaniu i namnażaniu szkodników na plantacjach. W kapustnych kolejny raz uwidoczniła się pewna presja tantnisia krzyżowiaczka, a mączlik warzywny okazał się w wielu miejscach Polski istną zmorą. W uprawach cebuli, zwłaszcza w czerwcu, dokuczał wciornastek. Zboża ze względu na upały szybko zaschły i doszło do intensywnej migracji tego szkodnika. W tak wysokich temperaturach namnażał się bardzo szybko (jedno pokolenie co 2-3 tygodnie) i często zabiegi ochrony okazywały się mało skuteczne. Zwłaszcza pyretroidy w takich warunkach temperaturowych nie mogły wykazać pełni swego działania. Preparaty systemiczne w połączeniu z deszczowaniem dawały lepsze rezultaty.
Rynek warzyw dziś
Ceny warzyw na rynku nie odzwierciedlają utraty plonu zanotowanego w wielu gospodarstwach. Po pierwsze, warzywa o dłuższym okresie wegetacji miały szansę dzięki nieco łagodniejszej pogodzie w drugiej części lata i w początkach jesieni dobić do przyzwoitych plonów. Po drugie, były miejsca w Polsce, właśnie na północy i na południowym wschodzie, gdzie zbiory w ujęciu całorocznym nie odbiegały znacząco od wieloletniej średniej. Efekt? Pietruszka, którą niektórzy określają jako „zeszłoroczne złoto” obecnie kosztuje tylko nieco więcej niż 1 zł/kg, a więc porównywalnie co pasternak przemysłowy. Co gorsza, tego towaru nie ma gdzie sprzedać. Podaż olbrzymia, popyt ograniczony. Marchew płaci nie najgorzej, kapustne w większości wciąż pozwalają zarabiać. – mówi S. Suchorzewski. Uregulowany jest rynek ziemniaka przeznaczonego na chipsy, frytki, jednak na świeżym rynku uwidaczniają się wahania cenowe ze względu na import czy inne sytuacje rynkowe. Ogólnie plantatorzy tego gatunku są zadowoleni. Ten rok jednak dobitnie pokazał, że uprawa ziemniaka bez nawodnienia mija się z celem. Zaczyna się wspominać o wykorzystaniu linii kroplujących w ziemniaczanych kwaterach. To drogie rozwiązanie ale w upalnych okresach roku bezpieczniejsze dla roślin od deszczowania – dodaje ekspert.
Rynek warzyw jutro
Na pytanie o to co przyniesie przyszłość R. Suchorzewski wzrusza ramionami i mówi: Dostępność warzyw do przechowywania będzie zróżnicowana ze względu na region Polski. Nie do końca jeszcze wiadomo co i w jakich ilościach do naszego kraju w kolejnych miesiącach przywiozą importerzy. W częściach Polski, gdzie deszczu brakowało zbiory są dużo niższe, a do tego jakość warzyw jest kiepska. Poczekałbym też na rozwój pogody z listopadzie. Już pod koniec października zapowiadane jest ochłodzenie. Wystąpienie przymrozków czy wręcz mrozów na przełomie miesięcy to scenariusz którego nie da się wykluczyć, a który także może mieć wpływ na wielkość ale głównie na jakość plonów.