Rozmowa z Maciejem Witą agromenagerem z firmy Jamar, która od 2023 roku rozwija bazę produkcji pomidorów gruntowych w regionie Opolszczyzny. Prężnie działający zakłada, we współpracy z lokalnymi rolnikami tworzy tutaj dobrze zorganizowaną i nowocześnie zarządzaną bazę produkcyjną.
– Od zeszłego roku firma Jamar realizuje projekt pozyskania pomidorów do przetwórstwa od lokalnych rolników. Zacznijmy od wyjaśnienia jak nazwać to przedsięwzięcie i na czym ono polega.
Maciej Wita: Najkrócej można zdefiniować nasze działania jako budowę bazy surowcowej pomidora gruntowego dla firmy Jamar. Baza surowcowa jest z kolei obszarem, na którym współpracujący rolnicy przygotowują dla nas pomidory w wymaganej ilości i klasie jakościowej.
– Dlaczego postanowiliście zrealizować pomysł budowy własnej bazy surowcowej?
MW: Nasza firma przetwarza pomidory od niemal osiemnastu lat. Do tej pory pozyskiwaliśmy surowiec z rynku. Jamar znajduje się w powiecie kłobuckim, na pograniczu z województwem opolskim. W tym regionie rolnicy nigdy nie uprawiali pomidorów gruntowych na przemysł, dlatego były kupowane głównie z rejonu Wielkopolski. Wraz z rozwojem i ekspansją zakładu wzrosło znacznie zapotrzebowanie na pomidory do przetwórstwa. Potrzebujemy tego surowca z roku na rok coraz więcej i przyszedł taki moment, że coraz mniej opłacało się w tych ilościach kupować go z zewnątrz. Kalkulacje kosztów skłoniły nas do tego, aby zacząć budować bazę surowcową bliżej zakładu. Tak więc w zeszłym roku w pięciu pilotażowych gospodarstwach rolnicy podjęli się tego wyzwania. Bo tak trzeba to nazwać. Jeśli rolnik nigdy nie uprawiał warzyw, ale zawsze zboża, rzepak, kukurydzę, to uprawa pomidora jest dla niego egzotyką. Zważywszy dodatkowo na koniunkturę w zeszłym roku, kiedy zboża jeszcze „płaciły” i nikt nie myślał o alternatywach. Mimo to ci rolnicy zdecydowali się na uprawę pomidorów gruntowych. Z jednej strony z własnej ciekawości, aby zobaczyć jak taka uprawa wygląda. Z drugiej strony dla nas, abyśmy mogli sprawdzić jak pomidor gruntowy będzie sie czuł na pograniczu Śląska i Opolszczyzny.
– Jak pozyskaliście pierwszych dostawców, czy wcześniej współpracowaliście z tymi rolnikami?
MW: Tak, z jednym wyjątkiem byli to nasi wieloletni dostawcy groszku i kukurydzy. Kogo łatwiej przekonać do tego, aby „zrobił” nam pomidora? Oczywiście, nie przypadkowych rolników, ale kogoś z kim mamy już określone relacje. Są to relacje biznesowe, ale oparte na dużym zaufaniu, gdzie często jesteśmy nie per „Pan” ale po imieniu. Łatwiej wtedy powiedzieć komuś: zrób hektar pomidora i sprawdźmy to. Pilotażowe gospodarstwa obsadziły od 1,5 ha do ponad 3 ha. Dobre wyniki wzbudziły zainteresowanie innych rolników w tym roku. W pilotażowym sezonie (2023 rok) mieliśmy 5 rolników w tym roku już 45 i ponad 300 ha upraw pomidorów gruntowych. Choć zdarzały się także drwiny z tego pomysłu na zasadzie: „ot, wymyślili sobie pomidory na Opolszczyźnie”.
– Ciekaw jestem wyników tego w gruncie rzeczy eksperymentu. W tym regionie nigdy nie uprawiano pomidora gruntowego. Jakie są wobec tego efekty uprawy w pilotażowych gospodarstwach?
MW: Od początku byłem przekonany, że jest to doskonałe miejsce, aby uprawa pomidora gruntowego dawała wyśmienite efekty. Północna część Opolszczyzny to region w Polsce z jednej strony najcieplejszy, z drugiej o najdłuższym okresie wegetacji. Pomidor potrzebuje ciepła i miejsca, gdzie można go stosunkowo szybko posadzić i długo zbierać, aby sezon pomidorowy był jak najdłuższy. Pilotażowy sezon potwierdził te założenia. Mieliśmy rekordowe plony i na dodatek rewelacyjną jakość. Parametry pomidorów w 2023 roku były najlepsze spośród wszystkich, które przyjeżdżały do naszego zakładu. Średni plon z tych pięciu pól osiągnął poziom 88 t/ha, a z najlepszego pola zebraliśmy niemal 100 t/ha. Warto zaznaczyć, że jest to plon z pól, które nie były nawadniane.
– Jakie odmiany najlepiej się tutaj sprawdzają?
MW: Póki co doświadczenie z uprawy jest dość krótkie i sprowadza sie do dwóch odmian. Przede wszystkim była to odmiana, którą doskonale znam: N6438. Nie mogliśmy w pierwszym roku wprowadzać wielu odmian, gdyż różnice plonowania czy wzrostu trudne byłyby do zdefiniowania z jakiego powodu wynikają. Czy są to różnice zależne od pola czy odmiany? Tym bardziej, że pola były rozproszone na znacznym obszarze, odległość między nimi sięgała nawet 40-50 km. Wiedza o tym, jak ta odmiana zachowała się w różnych lokalizacjach, stanowi dla mnie punkt wyjścia do planowania wyboru określonych odmian w kolejnych sezonach. Planowania bazującego na większej ilości odmian, które sprawdzają sie na podobnych glebach w innych miejscach w Polsce. Bo oczywiście nie budujemy bazy w oparciu o jedną odmianę pomidora.
– Rolnicy zaczynają tutaj produkcję pomidora gruntowego niemal od zera. To duże wyzwanie i spore koszty wejścia na rynek. W jaki sposób ułatwiacie ten proces gospodarstwom, które chcą z wami współpracować?
MW: Te zadania zostały rozłożone zarówno po stronie rolników jak i Jamaru. Rolnicy poczynili inwestycje w postaci sadzarek. W tej chwili mamy kilkanaście tych maszyn w bazie. Po stronie Jamaru zakupiliśmy dwa nowe kombajny produkcji włoskiej. Tak wiec, rolnicy biorą na siebie nasadzenia, Jamar bierze na siebie część związaną ze zbiorami. W taki sposób ustaliliśmy to z rolnikami. Nie chcemy narzucać określonego modelu, podchodzimy do współpracy z rolnikami na zasadzie partnerskiej i to przynosi wymierne efekty. Nasze plany są uzgadniane z rolnikami. Niezależnie od koniunktury to w dużej mierze od zakładu zależy, jak będzie wyglądała współpraca z rolnikami. Wiemy o tym i także teraz, kiedy koniunktura nie sprzyja produkcji roślinnej staramy sie o to, aby ta współpraca była tak samo dobra jak przy sprzyjającej koniunkturze. W Jamarze mamy taką strategię, że my od strony przetwórczej będziemy przygotowani, aby przyjąć i przerobić każdą nadwyżkę. To kwestia planowania. Oczywiście można planować „pod sufit”. Tylko w momencie, kiedy rok zaskoczy pozytywnie od strony plonu, może zaskoczyć rolników negatywnie – że zakład tego nie odbierze. U nas mamy strategię, że odbieramy od rolników każdy zakontraktowany hektar. Wspólnymi siłami dbamy o jakość tego pomidora, bo takie też jest w Jamarze zadanie działu agro. Jesteśmy w stałym kontakcie ze współpracującymi z nami rolnikami. Dzięki temu mamy wpływ na podejmowane przez nich ich działania oraz kontrolę nad jakością surowca.
– Na co jeszcze mogą liczyć rolnicy współpracując z Jamarem? Oferujecie doradztwo?
MW: Tak, oczywiście. Od analiz gleby i strategię nawozową, poprzez ochronę i dojrzewanie plantacji oraz jej przygotowanie do zbiorów. Ja osobiście mam też spore doświadczenie w zakresie produkcji pomidora gruntowego. Całą tą wiedzę oferujemy rolnikom. Rolnicy mają u nas pełne wsparcie od założenia plantacji do zbiorów. A nawet przed założeniem plantacji. Rolnicy wykonują analizy gleby, na podstawie których pomagamy opracować im plan nawożenia i przygotowania pola pod uprawę pomidorów. W trakcie sezonu wegetacyjnego na bieżąco konsultujemy się z rolnikami. Staram się być na każdej plantacji co najmniej raz w tygodniu. Wymieniamy się także na bieżąco doświadczeniami i wiedzą w ramach grupy na jednym z internetowych komunikatorów.
– Gospodarstwa produkujące dla was pomidory rozproszone są na znacznym obszarze. Czy zróżnicowanie glebowe między nimi jest duże?
MW: Bardzo! Warto wspomnieć, że gospodarstwa z powiatu kłobuckiego położone są na końcówce Jury Krakowsko-Częstochowskiej z podłożem wapiennym. Te z Opolszczyzny odległe o kilkadziesiąt kilometrów to już zupełnie inne warunki glebowe. Jak wspomniałem umówiliśmy się z rolnikami, że dostarczą oni szczegółowe analizy gleby. Obraz jaki sie z nich wyłania jest mocno zróżnicowany. Nawet ta część województwa opolskiego od Namysłowa po Olesno to są dwa, a nawet trzy różne światy jeśli chodzi o gleby. Generalnie, w okolicach Namysłowa gleby są ciężkie. Im bliżej Olesna i Kłobucka gleby staja się coraz lżejsze. W związku z tym zróżnicowaniem musimy niekiedy rozwiązywać prawdziwe „łamigłówki”, opracowując plany nawożenia w ramach pomocy agrotechnicznej dla naszych rolników.
– A jak wygląda kwestia ochrony przed patogenami? Uprawa na „nowinie” powinna procentować mniejszą presją chorób.
MW: Świeżość pól o której pan wspomniał dotyczy raczej chorób bakteryjnych. Faktycznie, dzięki temu że pomidory posadzono na nich po raz pierwszy, w tym roku nie mieliśmy w ogóle chorób bakteryjnych. I sądzę, że ten stan rzeczy utrzyma sie jeszcze przez następnych kilka sezonów. Z kolei chorób grzybowych nie brakuje. Trzeba pamiętać, że obszar powiatów oleskiego i kluczborskiego jest terenem produkcji ziemniaków frytkowych. Więc siłą rzeczy uprawa pomidorów jest również narażona na atakujące ziemniaki choroby. W kwestii chorób grzybowych nie spodziewamy sie więc jakiegoś Eldorado i jesteśmy na to przygotowani.
– Jak ocenia Pan dotychczasową współpracę z rolnikami i perspektywy na przyszłość.
MW: Jak najlepiej. Współpraca z nimi jest bardzo dobra, ale też mentalność ludzi tutaj jest sprzyjająca takiej współpracy. Tu nie ma jakiegoś pretensjonalnego podejścia, wszyscy podchodzą do współpracy bardziej na zasadach partnerskich. Rolnicy oczekują konkretów, sami także myślą zadaniowo. W takich warunkach – trzeba przyznać – przyjemnie się pracuje. Oczywiście jakieś problemy się pojawią, ale w tej atmosferze łatwo je rozwiązywać. Myślę, że nasza baza surowcowa będzie rozwijać się z obopólną korzyścią rolników i naszej firmy.
Dziękuję za rozmowę.
– rozmawiał Artur Kuc