Ważną częścią konferencji prasowej zorganizowanej 12 lutego przez firmę Osadkowski było omówienie trendów na rynku środków ochrony roślin oraz nawozów. Praktyczne informacje z zakresu nowo uruchamianych działań w firmie Osadkowski przedstawił jej prezes Wojciech Osadkowski.
To co jednak warto odnotować i za co należą się gratulacje dla firmy Osadkowski to fakt, że nie widnieje na listach podmiotów sprowadzających do Polski płody rolne z Ukrainy. Takie działania, może nie pozwoliły zarobić firmie, ale dały nadzieję, na lepszy sezon dla współpracujących z nami rolników oraz pozwoliło zbudować wśród nich jeszcze lepsze zaufanie dla naszego przedsiębiorstwa. Dziś z podniesioną głową możemy rozmawiać z naszymi klientami, którzy mamy nadzieję, że docenią to w jaki sposób podchodzimy do biznesu – informowali w rozmowach na konferencji prasowej pracownicy firmy Osadkowski.
Jak informował Wojciech Osadkowski, ich przedsiębiorstwo 11 stycznia uruchomiło sklep internetowy. Firma wyróżnia się bardzo szybkimi dostawami. Zamówienie złożone jednego dnia do 15, jest wysyłane już kolejnego dnia. Cały proces od zamówienia do dostawy powinien trwać wówczas nie dłużej niż 24 godziny. Wdrożyliśmy swój własny, autorski program rabatowy, dzięki temu można dokonywać zakupy na zdecydowanie lepszych warunkach. Cały czas dużą uwagę przywiązujemy do wysokiej jakości doradztwa, tak aby działania internetowe były swego rodzaju wsparciem dotychczas prowadzonej działalności. Działania wielokanałowe, które chcemy realizować, stają się standardem rynkowym, oczekiwaniem odbiorców. Zależy nam również na tym, aby wyrównywać poziom cen na rynku. Tutaj jednak potrzebne są transparentne działania, które obecnie już realizujemy. Wprowadzamy również rozwiązania, które pozwolą realizować zakupy internetowe na korzystnych warunkach finansowych – mówił na wstępie konferencji W. Osadkowski.
Lepsze wyniki, ale czy tak do końca
Jak informował Maciej Mora rynek środków ochrony roślin w 2023 roku zanotował znaczący wzrost wartości sprzedaży. Wzrost te były notowany praktycznie w każdej uprawie, najwięcej w ziemniaku (22%), warzywach (17%) czy w sadach (7%). Niestety jest to wzrost głównie poprzez wzrost ceny, a nie sprzedaż tonażową. Trzeba pamiętać, że ten wzrost cenowy wynikał z wzrostów cen sprzedaży produktów, które np. w przypadku glifosatu w opakowaniach 1 l sięgały czasami nawet 400% i w moim odczuciu było to wykorzystanie sytuacji rynkowej przez producentów. Na szczęście ceny wielu produktów już się stabilizują i wracają do normalnego poziomu – informował M. Mora.
Rynek ś.o.r., mimo wszystko cały czas w Polsce rozwija się, a to za sprawą coraz większej liczby nowoczesnych gospodarstw, czy też realizowanych w nich upraw. Cały czas jednak w Polsce notowane jest zdecydowanie niższe zużycie ś.o.r. w porównaniu do wielu innych krajów UE. Średnie zużycie substancji aktywnych w 2017 r na hektar uprawy w Holandii wynosiło 8,0 kg s.a./ha, Włoszech 6,5 s.a./ha, Niemiec 4,5 s.a./ha, Francji i Hiszpania po 4,0 s.a./ha, a Polsce zaledwie 2,5 s.a./ha.
Jak informował M. Mora, w tym roku można nastąpić zużywanie posiadanych i zgromadzonych przez rolników przez ostatnie 2-3 lata zapasów środków ochrony roślin. Na rynek może również wpłynąć ograniczony entuzjazm wynikający z niskich cen płodów rolnych, nastawienia się na wariant ekonomiczny, duże obniżki cen produktów masowych – glifosat (50% spadek ceny) czy na tebuconazol, po okresie radykalnych wzrostów. Obserwujemy niestabilne łańcuch dostaw – podejmowanie wyborów zakupywanych przez rolników w ostatniej chwili. Na dostępność pewnych substancji mogą również wpłynąć obserwowne w ostatnich miesiącach turbulencji związane z frachtem morskim przez Morze Czerwone. Trudna do przewidzenia jest również polityka rolna UE.
Jak informował M. Mora, dobrą informację jest przedłużenie w krajach UE rejestracji produktów opartych na glifosacie o kolejne 10 lat. Niestety cały czas ubywa substancji aktywnych. Jak np. abamektyna (tylko szklarnie), metiram (do 30.09.2024), czy chlofentezyna oraz S metalchlor (Dual, Lumax do 30.06.2024).
Coraz większe ograniczenia wynikające z dostępności środków ochrony roślin będą powodowały, spadek konkurencyjności produktów produkowanych na ternie UE, względem produktów importowanych. Powoduje, to nasilenie się problemów ze zwalczaniem wielu gatunków szkodników w rożnych uprawach. Mniejsza liczba dopuszczonych do stosowania substancji aktywnych będzie powodowało wzrost odporności agrofagów na pozostałe do użycia preparaty. Paradoksalnie może to prowadzić do tego, że będzie rosło zużycie różnych substancji aktywnych, co przekłada się również na wzrost kosztów produkcji. Coraz więcej rolników będzie szukało skutecznych, nie zawsze zarejestrowanych w danej uprawie preparatów. Może to również wpłynąć na niekontrolowany import.
Aktualnie jesteśmy dystrybutorem wszystkich produktów wiodących marek, rozwijamy również nasze własne warianty ochrony. Ciekawe rozwiązania proponujemy w produktów Agrobiotics do ochrony biologicznej, czy też dopracowanie systemu DSG. Warte uwagi są również nasze własne produkty oferowane w ramach własnej maki – Proagri, są to optymalnie sprawdzone rozwiązania. Staramy się również doradzać przy wyborze skutecznych wariantów ochrony poprzez bezpośrednie wizyty w gospodarstwach naszych doradców – informował M. Mora.
Stabilizacja na rynku nawozów
Wróciliśmy do cen gazu sprzed pandemii, niestety na końcową cenę produktu, wpływają rosnące koszty produkcji czy też ceny dotyczące emisji dwutlenku węgla. Powoduje to, że ceny nawozów azotowych są wysokie i raczej bym się nie spodziewał, że będą niższe – informował Tomasz Prusinowski z firmy Osadkowski.
Warto również wiedzieć, że rynek europejski mimo deklaracji politycznych wrócił do handlu z nawozami z Rosji. Równocześnie rosnące obostrzenia powodują, że w UE produkuje się coraz mniej nawozów. To w przyszłości będzie doprowadzało, do coraz większego importu nawozów z krajów trzecich, szczególnie z Rosji.
Na rynku polskim widzimy, że coraz trudniej przekonać rolników do zakupu nawozów azotowych w drugiej połowie roku. Na to przekłada się czekanie z zakupami na ostatnia chwilę np. z uwagi na możliwe bonifikaty w okresie wiosennym. Niestety znaczne opóźnianie może powodować, okresowe trudności z dostawami nawozów na określony czas i bardzo małe okno czasowe na przeprowadzenie określonych zabiegów. Widzimy również ograniczanie produkcji w wielu gospodarstwach – informował T. Prusinowski.
Jak informował specjalista, rynek fosforu i jego ceny występują w tzw. trendzie bocznym, który sprawia, że nawozy typu fosforany, są dużo tańszym rozwiązaniem, w porównaniu do nawozów NPK, których nie ma zbyt dużo na rynku. W ich przypadku mogą wystąpić problemy z dostępnością tego typu nawozów dostarczanych z fabryk Lifosa czy Police. W przypadku nawozów fosforowych nie występują raczej ich większe zapasy.
Potas – tutaj obserwuje się stabilizację cen. Pojawiają się jednak wąskie gardła logistyczne np. problem z terminowymi wysyłkami z firmy K+S z Niemiec. Na dostępność tych nawozów nakładają się również sankcje. Dlatego obecnie dobrze jest podejmować zakupowe dotyczące nawozów potasowych. Uważam, że może pojawić się problem z dostępnością takich nawozów w najbliższych miesiącach, co może wpływać na końcową cenę nawozów potasowych – informował T. Prusinowski.