Gospodarstwo Sylwii i Zdzisława Wawrzyńczyków dostarcza na rynek dużych ilości rzodkiewki. Nie tylko do produkcji, ale także do sprzedaży przykłada się tu dużo uwagi. Wspiera ją hasło „Najsmaczniejsza Rzodkieweczka z Nowego Miasteczka”. Zapraszam do lektury drugiej części wywiadu z Wzorowym Ogrodnikiem, Zdzisławem Wawrzyńczykiem (czytaj również cz. I).
Czy łatwo sprzedaje się rzodkiewkę?
ZW: W tym roku jest to trudniejsze niż w minionym sezonie. Jeszcze rok temu ładowaliśmy codziennie 4 samochody z okolic Piotrkowa, ale obecnie kupcy ci nie pojawiają się w tych stronach. Dowiedziałem się, że pod Piotrkowem jest grupa 50 – 60 producentów uprawiających rzodkiewkę na areale od 0,5 do 2 ha każdy. Widocznie są oni już w stanie zaoferować razem spore ilości. Współpracuję z pośrednikami zaopatrującymi sieci handlowe, gdyż interesuje mnie zbyt wyłącznie dużych ilości, ale nie wykluczam, że będzie trzeba ograniczyć produkcję. Prowadzę jednak wciąż pewne rozmowy i jeśli się powiodą, to zostanie ona utrzymana na dotychczasowym poziomie. Policzyłem pobieżnie, że w promieniu ok. 200 km od Nowego Miasteczka włączając moje gospodarstwo, rzodkiewkę uprawia się na ok. 800 ha, więc konkurencja jest duża.
Czy ma Pan preferencje dotyczące odmian rzodkiewki?
ZW: Tak. Głównie bazuję na odmianie Celesta F1, ale bardzo dobre efekty dostrzegłem także w uprawie odmiany Helena F1. Jest bardzo wyrównana, dobrze się zapowiada. Nie wykluczam, że jej udział w łącznych areałach uprawy będzie sukcesywnie zwiększany. Próbowałem odmian rzodkiewek z innych firm niż Enza Zaden, ale akurat Celesta F1 na przestrzeni ostatnich lat wychodziła najlepiej w warunkach moich pól i przy moim systemie uprawy. Moi partnerzy handlowi oczekują na produkt najwyższej jakości, a te odmiany pozwalają mi go pozyskać.
Zdaje się, że dysponuje Pan także infrastrukturą do przechowywania rzodkiewki?
ZW: Można ją przetrzymać 2-3 dni w chłodni, ale akurat rzodkiewka powinna jak najszybciej trafić do odbiorcy. Podczas dłuższego przechowywania jej wygląd staje się mniej atrakcyjny. Myjemy warzywa w pęczkach, częściowo sprzedajemy też po zapakowaniu w worki. Generalnie zbiór planowany jest pod konkretne zamówienia by szybko mógł trafić do odbiorcy.
Czy dysponuje pan własnymi środkami transportu?
ZW: Kiedyś miałem samochód ciężarowy z przestrzenią ładunkową na 20 palet. Obecnie współpracujemy z pośrednikami, którzy po rzodkiewkę przyjeżdżają na plac. Nie wiem jednak, czy nie zakupię auta i nie będę we własnym zakresie dostarczał towaru odbiorcom. To oczywiście związane jest z dodatkowymi kosztami, ale być może pomogłoby zwiększyć wolumen sprzedaży.
Jakie są plany na przyszłość?
ZW: Zostanie wybudowana hala o powierzchni ok. 1500 m2. Tam znajdą się kompletne linie do przygotowywania warzyw do sprzedaży, chłodnie, magazyn opakowań. Zakończyliśmy już budowę instalacji nawodnieniowej. Położone zostało 12 km rur, jest 5 zbiorników przelewowych o łącznej pojemności 20 tys. m3, zakupione są 4 deszczownie. Ale jeśli chodzi o sprzęt, to z pewnością potrzebne będą inwestycje w rozwiązania uniezależniające gospodarstwo od niewystarczającej liczby pracowników wyrażających wolę podjęcia zatrudnienia przy produkcji żywności.
A jakie Pana zdaniem są perspektywy przed producentami rzodkiewek?
ZW: Kluczowym czynnikiem jest zbyt. Ten z pewnością się znajdzie, ale realną szansę na sukces będą mieć tylko ci, którzy produkują warzywa wysokiej jakości. Teraz zacząć jest chyba trudniej. Potrzebne są olbrzymie środki na zakup ziemi, budowę infrastruktury. Trudno jest więc produkować od początku dużo, dobrego produktu. Kto dobrze opanuje uprawę rzodkiewki, powinien jednak sobie poradzić na rynku.
Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów w prowadzonej działalności
Michał Piątek