Zdzisław Wawrzyńczyk to osoba, która uprawie rzodkiewki poświęciła zdecydowana większość swej zawodowej aktywności. Gospodarstwo, które wraz z żoną Sylwią prowadzi pod Nowym Miasteczkiem imponuje rozmiarem i organizacją pracy, więc jego właściciele kolekcjonują prestiżowe nagrody i wyróżnienia. Tylko w obecnym roku zdobyli w Gołuchowie tytuł Wzorowego Ogrodnika a także zwyciężyli w Konkursie Agroliga 2015.
Czy mógłby Pan opowiedzieć w jaki sposób to wszystko się zaczęło?
Zdzisław Wawrzyńczyk: Nie mam w rodzinie tradycji ogrodniczych. Odziedziczyłem po ojcu małe gospodarstwo, którego areał wynosił 4,3 ha. Cóż można było robić? Ziemi było niewiele, sprzętu w zasadzie nie było wcale. Wybrałem warzywa, bo ten kierunek produkcji pozwalał na wygenerowanie przyzwoitych dochodów nawet na tak małym areale.
Czyli od samego początku było jasne, że zajmie się Pan uprawą warzyw?
ZW: Były też inne możliwości. Skończyłem szkołę zawodową z doskonałym wynikiem, który pozwalał mi na kontynuowanie edukacji w dowolnie wybranym technikum. Mogłem zostać elektronikiem albo informatykiem. Z pewnością można było wybrać łatwiejszą drogę życiową.
Czy nie żałuje Pan swego wyboru?
ZW: Tak naprawdę nie było wyboru. Sytuacja rodzinna i życiowa zmusiła mnie do tego, żeby szybko zacząć zarabiać. Hodowałem świnie, bukaty. Ale realne pieniądze były w warzywach. Uprawiałem marchew, czosnek. Aż kiedyś jedna z firm nasiennych zaprosiła mnie i grupę innych ogrodników do Niemiec, żeby zobaczyć jak uprawia się na dużą skalę rzodkiewkę. Sprowadziłem więc zza Odry siewniki, linie do mycia i zacząłem się zajmować uprawą tego gatunku na większą skalę.
Jaka jest obecnie struktura gospodarstwa?
ZW: Dominuje rzodkiewka, którą uprawiamy na ok. 150 ha. W tym roku uprawiam też pory z siewu, ale w kolejnym sezonie będą wysadzane z rozsady. Dokucza wciornastek, więc nie jestem pewien, czy gatunek ten będzie uprawiany dalej. Produkujemy też szczypiorek. W tym sezonie na jego produkcję przeznaczyłem 3 ha, ale jeśli nabędę kombajn do zbioru to sądzę, że areał wzrośnie do 15-20 ha. Sprzedaż rzodkiewki i szczypioru wzajemnie się napędza, więc byłoby to dobre rozwiązanie zwłaszcza pod kątem łatwiejszego zbytu produktów.
Czy sam układa Pan programy żywienia roślin?
ZW: W celu właściwego stosowania nawozów staramy się prowadzić cykliczne badania zasobności gleby i w oparciu o ich wyniki dawkowane są produkty. Stosuję głównie takie nawozy jak YaraMila Complex, czy YaraMila Cropcare. Ale czasem na niektórych działkach robi się to na wyczucie, więc zamierzam zatrudnić kogoś kto na bieżąco będzie odpowiadał za diagnozowanie faktycznych potrzeb. Zakładam, że dzięki temu plantacje będą wyglądać lepiej, plony będą wyższe a w dodatku uda się zaoszczędzić nieco pieniędzy.
Czy trudno jest utrzymać tak duże nasadzenia w dobrej zdrowotności?
ZW: Oj tak. Rzodkiewka ma masę chorób, które atakują w różnych momentach i w różnym nasileniu. Największe problemy to ryzoktonioza, parch zwykły, czy szara pleśń. Są szkodniki. Czasem jest tak, że pomimo olbrzymiej troski pewne partie nie spełniają wymogów plonu handlowego. Staram się przestrzegać programów ochrony, polegam na własnych obserwacjach i doświadczeniu. Pomimo tych zagrożeń o których wspominałem średni plon trafiający do odbiorców to ok. 25 t/ha, więc wcale nie najgorzej.
c.d.n. – czytaj cz. II