W wielu regionach Polski, w tym na Kujawach, ciągle odczuwalne są skutki tegorocznych obfitych opadów deszczu. Gleba w niektórych miejscach jest tak nasiąknięta wodą, że wjazd ciężkim sprzętem jest niemożliwy. Niektóre warzywa okopowe ciągle pozostają w polu. Nie wszędzie można też wykonać zabiegi związane z uprawą gleby. Skutki tego mogą być odczuwalne jeszcze w przyszłym roku.
Nadmiar opadów w wielu regionach Polski nie tylko uniemożliwia do tej pory zebranie wielu gatunków warzyw, ale również wykonanie uprawek pozbiorczych. W regionie Kujaw ciągle jeszcze są pola z niezebranymi warzywami okopowymi, cebulą, która już raczej do zbioru się nadaje, czy ziemniakami. Ziemia jest tak nasiąknięta woda, że ciężki sprzęt jaki wjeżdża na pola, zaraz zapada się w błotnistej mazi. Tej jesieni praktycznie nie było dnia, kiedy nie trzeba było wyciągać ciągnika lub kombajnu z pól – jeśli nie u siebie to u sąsiadów lub rodziny – mówi jeden z kujawskich rolników. Ziemia zamiast obsychać ciągle nasiąka wodą, bo po deszczowym wrześniu i październiku, padało również w listopadzie. To też utrudnia wykonanie zabiegów związanych z uprawą gleby, a te przy zniszczonej ciężkim sprzętem strukturze gleby, są bardzo potrzebne.
Nie wszędzie jednak możliwy jest wjazd ciągnikami. A tak pogrążone w ziemi maszyny to nie jest wyjątek w tym roku, a wręcz częsty obrazek.
Co zatem robić? Na polach, gdzie powstały duże koleiny a nie da się jeszcze wykonać orki, można póki co zrównać glebę broną talerzową lub gruberem. Z kolei tam gdzie w tym roku tworzyły się zastoiska wodne, warto będzie wykonać porządne głęboszowanie, by jak najgłębiej wzruszyć glebę i w ten sposób wywołać naturalny efekt drenacji. Tam gdzie nie jest jeszcze możliwy wjazd na pola, lepiej trochę poczekać aż przyjadą przymrozki i wierzchnia warstwą gleby zamarznie. To ułatwi wjazd na pole, a przy zamarzniętej wierzchniej warstwie nadal możliwe będzie wykonanie orki. Trzeba też zdawać sprawę, że po tak deszczowym roku jak miniony, z gleby zostało wypłukane większość składników mineralnych. Dlatego wczesną wiosną trzeba będzie pobrać próbki do analizy i wprowadzić do gleby brakujące składniki pokarmowe.
Nadmierna ilość opadów w tym sezonie miał również przełożenia na jakość i plon zbieranych warzyw. W regionie Bruków Unisławskich, znanych z produkcji kalafiora i brokuła, plony jesienny był bardzo niski, a spowodowane to było głównie dużą presja chorób bakteryjnych. Te niszczyły liście oraz same róże, a dodatkowych zniszczeń dokonywały choroby grzybowe. W efekcie z niektórych stanowisk nie było co zbierać a plony zamiast kilkunastu ton z ha, były na poziomie 2-3 t/ha. Na wiele pól nie można było wjechać ciągnikami, a zebrane warzywa trzeba było wynosić ręcznie. Tak ciężkiego roku – jak podkreślają producenci – dawno już nie było.