Nie opłaca się NIE ubezpieczać. Opinia plantatora

default

Tylko kilkanaście procent rolników ubezpiecza swoje uprawy i zwierzęta gospodarskie. Wynika to w dużej mierze z wysokości naliczanych stawek. Podczas rozmowy z rolnikiem z rejonu powiatu Radomszczańskiego, dowiadujemy się dlaczego warto z praktycznego punktu widzenia ubezpieczać uprawy.

Ubezpieczenie nie musi być drogie

Na przykładzie gospodarstwa naszego Pana Kazimierza, można stwierdzić, że ubezpieczenie upraw wcale nie musi być drogie. Gospodarstwo, które prowadzi ma powierzchnie około 60 ha, wśród gatunków uprawianych są zboża (kukurydza, rzepak oraz jęczmień ok 35 ha), warzywa (pomidory gruntowe, ogórki gruntowe ok 7 ha), owoce jagodowe (truskawki i borówka wysoka 7 ha), pozostała część to ziemniaki i 1 ha sadu czereśniowo- wiśniowego. Większość owoców i warzyw jest sprzedawana w detalu. Rolnik ubezpiecza wszystkie plantacje owocujące. Koszt takiego ubezpieczenia wynosi średnio w jego przypadku ok 3,5 tys zł/hektar, w tym 65% składki jest dotowane z budżetu państwa. W rezultacie koszta takiego ubezpieczenia to niespełna 1300 zł/ha. Pozostałe gatunki, które ubezpiecza to rzepak oraz jęczmień których koszty ubezpieczenia to kilkadziesiąt złotych/ha. Powierzchnia ubezpieczonych upraw w tym gospodarstwie zawsze przekracza 51% całej powierzchni gospodarstwa. Dlaczego akurat tyle? Odpowiedź jest prosta – taka powierzchnia była do tej pory wymagana do otrzymania pełnej stawki pomocy klęskowej. W ten sposób polisa obejmuje gatunki najbardziej narażone, które przynoszą największe dochody.

Wartość dodana

Jak podaje ARiMR ,,Wysokość pomocy ustala się jako iloczyn deklarowanej przez producenta rolnego we wniosku powierzchni uprawy, w której powstały szkody oraz stawki pomocy. Łączna wysokość pomocy nie może przekroczyć 80% (lub w przypadku gospodarstw na obszarach ONW 90%) kwoty obniżenia dochodu z produkcji rolnej. Pomoc będzie podlegała także pomniejszeniu o 50% w przypadku producentów rolnych, którzy w dniu wystąpienia szkód w uprawach rolnych nie mieli ubezpieczonych co najmniej 50% powierzchni upraw w gospodarstwie rolnym, z wyłączeniem wieloletnich użytków zielonych”. Nie oznacza to, nie oznacza to jednak, że nic się nie robi w tym gospodarstwie aby uchronić się od konsekwencji anomalii pogodowych. Wręcz przeciwnie na plantacji czereśni jest zainstalowana instalacja antyprzymrozkowa, truskawki okrywane są włókniną lub dodatkowo palone są ogniska w razie dużego zagrożenia. Takie rozwiązanie jak mówi gospodarz pozwala uchronić się od strat. Za produkty sprzedawane w detalu otrzymuje się zazwyczaj zadowalające stawki dlatego warto jest chronić. Z drugiej strony w chwili wystąpienia anomalii redukujących plon można liczyć na odszkodowanie z ubezpieczonych upraw, które pozwala na pokrycie choćby nakładów oraz delikatnego wyjścia na plus (nie ma co liczyć na zarobieniu na przymrozkach– mówi gospodarz). Z drugiej strony stosunkowe tanie ubezpieczenia zbóż pozwalają na ubezpieczenie minimum 51% całej powierzchni gospodarstwa.

Jak wynika z obliczeń rolnika od kiedy ubezpiecza swoje uprawy jeszcze nigdy do tego nie ,,dołożył”. „Zawsze się coś zdarzy nieprzewidzianego, jak rzepak nie wymarznie to coś z owoców zostanie uszkodzone lub tak jak w ostatnich latach swoje zrobi susza …”

Tak więc, czy warto się ubezpieczać? Każdy niech sam się do tego przekona. Najlepiej wziąć kartkę, długopis i policzyć. W takich sytuacjach matematyka może okazać się najlepszym doradcą.