Zapasy żywności na Ukrainie drastycznie się kurczą. Jak informuje Andry Yarmak niezależny ekspert rolniczy obecnym problemem okazuje się brak możliwości odpowiedniego zagospodarowania posiadanych zapasów żywności. W wielu regionach typowo rolniczych nie ma też możliwości wznowienia produkcji na kolejny sezon. Okupanci rosyjscy masowo kradną sprzęt rolniczy, niszczą infrastrukturę i zapasy paliwa. Nie stwarza to optymistycznego scenariusza dla produkcji rolniczej na Ukrainie.

Co prawda zapasy zbóż oraz rzepaku i słonecznika wykorzystywanych do produkcji olejów są jeszcze spore, ale w wielu miejscach dochodzi do psucia się zgromadzonych zapasów, np. na skutek przerw w dostawie prądu. Podobna sytuacja dotyczy warzyw i owoców. Po za tym producenci, nie mają możliwości sprzedaży swoich produktów w tym momencie, a tym samym utrzymania płynności finansowej i zdobycie środków na produkcję w nowym sezonie. To może doprowadzić do bankructwa wielu gospodarstw.

Produkcja cebuli i wielu gatunków warzyw skoncentrowana jest w regionie Chersonia, czyli na rejonach chwilowo okupowanych przez rosyjskich najeźdźców niszczona jest infrastruktura, zapasy paliwa, dochodzą też informacje o masowych kradzieżach sprzętu rolniczego przez Rosjan. To stwarza duże zagrożenie dla odnowienia produkcji na kolejny sezon. Już teraz w zachodniej Ukrainie ma miejsce niedostatek wielu produktów rolniczych, a ceny niebezpiecznie poszły w górę. W przypadku ziemniaków gdzie normalna cena wynosiła 7 UAH/kg (1 zł), teraz w wielu miejscach dochodzi 32 UAH/kg (5 zł/kg). Utrudnieniem jest logistyka produktów, zamknięcie wielu sklepów oraz brak sprawnie zorganizowanych dostaw produktów.

Dotychczas Ukraina zajmował się przede wszystkim eksportem swoich produktów, głównie droga morską. W obecnej sytuacji jest to absolutnie nie możliwe. Nie ma też systemu dostaw potrzebnych na Ukrainę produktów z UE.

Konsekwencje obecnej wojny prowadzonej na Ukrainie mogą być więc drastyczne i spowodować głód w wielu regionach świata.

Politycy, którzy teraz tam rządzą, nie wiedzą i nie rozumieją, czym jest głód. Dorastali w czasach, gdy kwestia głodu nigdy nie została podniesiona. Zwrot „bezpieczeństwo żywnościowe” znają tylko w teorii, ale używają go tylko do uzasadnienia pewnych nierynkowych mechanizmów regulujących ich własny niewydajny sektor rolniczy lub do wyrażania „obaw” lub nawet „głębokiego zaniepokojenia” głodem w odległych krajach Afryki lub Azji– argumentuje Andry Yarmak.

Warto przypomnieć, że Ukraina i Rosja to najwięksi dostawcy oleju słonecznikowego na świecie – łącznie produkują go ponad 65% w skali świata. Obecnie eksport prawie nie istnieje – Ukraina nie może go realizować, a od rosyjskich przedsiębiorców świat nie chce kupować ich produktów. Może to mocno wpłynąć na światową gospodarkę. Ponadto Ukraina jest bardzo ważnym dostawcą pasz dla zwierząt, zwłaszcza dla Azji i Bliskiego Wschodu. Związane jest to z produkcją kukurydzy, soi i śruty oleistej. W wielu krajach pojawiają się już problemy z dostępnością paszy dla zwierząt, a ceny wieprzowiny również drastycznie poszły w górę. Może to przedłożyć się na duży wzrost produktów mięsnych.  

W swojej analizie Andriy Yarmak stwierdza, że choć Ukraina ma jeszcze zapasy żywności, to może być to bardzo złudne, bowiem wiele z nich na skutek niewłaściwego przechowywania już za kilka tygodni może nadawać się do utylizacji. Zachęca również do rozpoczęcia produkcji warzyw czy niektórych owoców we własnych ogrodach, bowiem produkty mogą być deficytowe już w niedalekiej przyszłości. Może się zatem okazać, że w nadchodzącym sezonie Ukraina z wielkiego eksportera żywności stanie się importerem produktów rolniczych, w tym również warzyw i owoców.