Jacek Skurski prowadzi gospodarstwo warzywnicze w Strzeszkowicach Małych koło Lublina, gdzie w głównej mierze uprawia się kalafiory. Sezon 2020 ocenia jako udany, ale dzięki zmianie kierunku sprzedaży. Choć nasadzenia były realizowane z myślą o zbiorze i sprzedaży plonu pod potrzeby przemysłu to ostatecznie większość kalafiorów trafiło na świeży rynek. Okazał się to bardzo trafny wybór.
Kalafiory na świeży rynek
Jacek Skurski wraz z braćmi Przemkiem i Piotrem uprawia kalafiory na łącznej powierzchni około 30 ha. Gdy przejmował gospodarstwo od rodziców 5 lat temu, nastawiony był głównie na uprawę kalafiorów na cele przemysłowe (zbiór, rożyczkowanie i dostawy różyczki do zakładów). Rok 2020 okazał się przełomowy, bowiem zdecydowana większość zbiorów trafiła na świeży rynek. Zadzwonił kolega zajmujący się dystrybucja warzyw, czy nie dostarczałbym mu kalafiorów pod potrzeby świeżego rynku. Zgodziłem, choć wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że będzie to aż na taką skalę. Potem dołączył drugi odbiorca i ostatecznie zarówna ja, jak i moi bracia, większość produkcji sprzedaliśmy właśnie w postaci róż na świeży rynek – mówi Pan Jacek. Z całej powierzchni sprzedano około 300 ton różyczki do zakładów przetwórczych, podczas gdy pozostały plon był zbierany i dostarczany do odbiorców świeżorynkowych.
Odmiany okazały się uniwersalne
Nasadzenia początkowo były zakładane z myślą o sprzedaży surowca do zakładów przemysłowych. Ponieważ w gospodarstwie zakupiono nową sadzarkę Ferrari, posadzono kalafiory w nieco większym zagęszczeniu tj. 33 tys. szt./ha. W uprawia znalazły się również odmiany przeznaczone pod przemysł czyli sprawdzone już w tym gospodarstwie trzej siłacze: Gohan, Java i David. Szybko okazało się że doskonale nadają się do sprzedaży świezorynkowej. My nastawiamy się głównie na jesienną kampanię zbioru kalafiorów, która zaczyna się u nas od początku lub w połowie września. Wszystkie trzy odmiany jakie uprawialiśmy w tym roku okazały się być bardzo dobrym wyborem pod potrzeby świeżego rynku, choć oczywiście zbiory zaczynaliśmy znacznie wcześniej (mniejsze róże) niż w przypadku zbiorów kalafiorów przemysłowych. Jeśli w przyszłym sezonie bym kontynuował ten kierunek produkcji, nie zmieniałbym asortymentu odmian, bowiem zarówno Gohan, Java i David wychodzą u nas bardzo dobrze – podkreśl Jacek Skurski.
Sezon nie taki trudny
Sezon choć trudny to jednak sprzyjał uprawie kalafiorów w tej lokalizacji. Istotne, że podczas sadzenia realizowanego w końcu czerwca i początkach lipca w glebie była wystarczająca ilość wody, zapewniając dobre przyjmowanie się rozsady. Potem w lipcu i sierpniu były okresy, że wody brakowało, ale rośliny i tak potrafiły skorzystać z jej zapasów zgromadzonych w glebie. Do tej pory nie nawadniano upraw warzyw w tym gospodarstwie, ale w najbliższym czasie planowane są inwestycje w system nawadniania upraw. Jak podkreśla Pan Jacek uprawa kalafiorów na świeży wymagałaby też lepszego zaplanowania kolejnych nasadzeń, tak by poprzez rozłożone i zaplanowane sadzenie móc regularnie prowadzić zbiory kalafiorów na kolejnych polach. W początkowym okresie gdy dopiero zaczynaliśmy zbiory udawało się zbierać kalafiory nawet co 3 dni z danego pola i wtedy nawet 90% zbiorów kierowana była na świeży rynek. Z czasem gdy dochodziły kolejne pola nie wyrabialiśmy się z tak częstymi zbiorami i bywało, że wracaliśmy nawet co tydzień na to samo pole. Pomimo tego większość kalafiorów zbieraliśmy do skrzynek, a te przerośnięte i zbyt duże – do różyczkowania – mówi gospodarz. Dodaje że zarówno Gohan, Java i David sprawdzały się bardzo dobrze, ponieważ wszystkie odmiany długo utrzymują trwałość polową a zebrane róże bardzo ładnie prezentowały się w skrzynkach, w jakich były kierowane do sprzedaży. Jeśli nawet były długie przerwy w zbiorze z tego samego pola (bywało że nawet 7 dni), kalafiory nie traciły na jakości, i jeśli nawet nie nadawały się do zbioru na świeży na rynek, to nadal stanowiły pełnowartościowy produkt do celów przemysłowych.
By dostarczać kalafiory na świeży rynek konieczna była również zmiana systemu zbiorów. Bezpośrednio na polu róże były wycinane i przygotowywane do sprzedaży oraz układane w skrzynki typu łuszczka, po 6 sztuk. W takiej postaci kalafiory były później odwożone do odbiorców. Zbiór pod świeży rynek wymaga dobrze zorganizowania zbiorów i posiadania odpowiedniej liczby osób do zbiorów, choć jak podkreśla Pan Jacek, przy zbiorze pod przemysł do zbioru wymagana byłaby jeszcze większa liczba osób.
Zbiory kalafiorów w dwóch etapach – najpierw na świeży rynek, następnie na rózyczkowanie Tak prezentowały się kalafiory po zebraniu Jakość uprawianych kalafiorów była bez zarzutu Gohan po zebraniu i zapakowaniu w łuszczkę
fot. J. Skurski
To był dobry wybór
Decyzja o zmianie profilu sprzedaży okazała się trafna i przede wszystkim uzasadniona ekonomicznie. W przypadku przemysłu, mamy do czynienia z sytuacją, że już od kilku lat ceny różyczki utrzymują się na niezmiennym poziomie. Jeśli nawet uda się zarobić, to nie są jakieś duże zyski a nakłady jakie trzeba ponieść na produkcję są wysokie i ciągle rosną. Ten rok okazała się szczególnie dobry dla nas gdy produkowaliśmy kalafiory pod potrzeby świeżego rynku, gdzie ceny praktycznie przez cały okres sprzedaży nie spadały poniżej 2 zł/różę – podsumowuje ogrodnik z Strzeszkowic.
Przed nami też inwestycje związane z nawadnianiem pól, co okazuje się niezbędny przy obecnych zmianach pogodowych i długich okresach z brakiem opadów – podsumowuje Pan Jacek, a tymczasem już przygotuje pola pod przyszłoroczne nasadzenia, na polach trwa jeszcze orka i przygotowania gruntów pod kolejny sezon.