Czy czeka nas wzrost cen ziemniaków?

Wraz ze zbliżającym się końcem wykopków, ceny ziemniaków na rynkach hurtowych i detalicznych zaczynają rosnąć. Niektórzy eksperci przewidują, że cena za kilogram ziemniaków wzrośnie wkrótce o ok. 50 groszy.

Obecnie podwyżek cen na rynku detalicznym jeszcze nie widać (czytaj również). Za kilogram ziemniaków w sieciach handlowych zapłacimy ok. 3,00-4,00 zł. Wciąż można trafić na promocje, kiedy to cena spada do nawet 1,48 zł/kg. Na targach cena za ziemniaki waha się w przedziale 2,00 – 3,00 zł/kg, a bezpośrednio u rolników można je kupić nawet poniżej 1,00 zł/kg.

Na rynkach hurtowych cena kilograma ziemniaków to od 1,10 zł/kg (Kraków Rybitwy) do 1,78 zł/kg (WGRO Poznań). Jak podaje portal WP Finanse, na Broniszach cena ziemniaków jest o ponad 16% niższa niż w ubiegłym roku. Ale zdaniem niektórych ekspertów taka sytuacja nie potrwa już długo.

Na ryzyko wzrostu cen zwrócił uwagę m.in. Janusz Piechociński. W rozmowie z „Faktem” wskazał na szybko rosnące koszty produkcji, związane m.in. z transportem, wyższymi wynagrodzeniami, cenami energii oraz podatkami. Jego zdaniem konsumenci muszą być gotowi na wzrost cen ziemniaków o ok. 50 gr/kg. Ocenił, że podwyżki rozpoczną się wraz z końcem wykopków. Wzrost cen żywności – nie tylko ziemniaków – może także wpłynąć na napędzanie zjawiska inflacji w kolejnych tygodniach i miesiącach.

Jaki sezon dla ziemniaka?

O opinię zapytaliśmy Tomasza Jazdona z firmy Onix z Wielkopolski, dużego producenta m.in. ziemniaków. Również spodziewa się podwyżek cen wraz z końcem wykopków, ale w jego opinii będą to wzrosty nieznaczne.

Obecnie, póki trwają wykopki, ceny są ustabilizowane. Za produkt prosto z pola średnia cena wynosi około 70-80 groszy – poinformował.

Wzrost cen po wykopkach będzie się wiązał m.in. z kosztami przechowania ziemniaków, kosztami energii itd. Trudno jednak w tym momencie wyrokować o pułapie cen, bo nie ma pełnych i pewnych informacji o tegorocznych plonach. Nie ma pewności, czy będą wyższe niż w ubiegłych latach, pomimo większych areałów i co za tym idzie – wyższych cen materiału sadzeniowego tej wiosny.

Gdzieniegdzie plony obniżyła susza, gdzie indziej wiosenne przymrozki oraz wrześniowe podtopienia. Warzywa i zboże z pól, które były zalane podczas powodzi nie nadają się do sprzedaży i muszą zostać zutylizowane. Takie zalecenie wydało Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

W gospodarstwie Tomasza Jazdona plony są na poziomie średniej wieloletniej – 40-60 t/brutto, w zależności od odmiany.

Zbiór ziemniaków w gospodarstwie Tomasza Jazdona

Intensywne opady i upały sprawiły, że ziemniaki szybko rosły i wiele z nich ma blizny, pęknięcia z okresu wegetacji. Taki towar jest niehandlowy. Przymrozki sprawiły natomiast, że wiele odmian wiązało mniej bulw pod krzakami. Ziemniaki z terenów podtopionych mają z kolei tendencje do gnicia – wytłumaczył nasz rozmówca.

Potrzebne dłuższe przechowywanie

Może więc dojść do sytuacji podobnej do ubiegłego sezonu, kiedy to wczesną wiosną zaczęło brakować polskich ziemniaków i byliśmy skazani na import.

Sugestia dla rolników jest taka, że jeśli chcą zarabiać na ziemniakach, to towar najlepszej jakości należy przechowywać długo, żeby sprzedać go w marcu i kwietniu, kiedy importowany ziemniak wczesny jest bardzo drogi – dodał Tomasz Jazdon.

To oczywiście nie daje gwarancji zarobku, bo zawsze na rynek mogą trafić tańsze ziemniaki z importu, ale wciąż wydaje się to lepszym wyjściem niż sprzedaż plonów w trakcie najwyższej podaży na rynku. Dobry jakościowo, polski ziemniak powinien się w takiej sytuacji obronić. 

Czynnikiem, który także wpływa na ceny i blokuje rozwój uprawy ziemniaków w Polsce jest blokada eksportu polskich ziemniaków do krajów UE. Polskich producentów obowiązują rygorystyczne przepisy fitosanitarne, ich gospodarstwa i ziemniaki muszą być wolne od chorób kwarantannowych – w drugą stronę takich obostrzeń nie ma.

Taka możliwość zwiększyłaby areał uprawy w Polsce i ustabilizowała rynek. Nierówne traktowanie bardzo nas boli – podsumował Tomasz Jazdon.