Rejon Charsznicy słynie na całą Polskę i nie tylko, z produkcji kapusty. Nie tylko świeża, ale też przetworzona – w formie kiszonej, w postaci surówek, sałatek. Przechowywana w chłodniach oferowana jest przez 12 miesięcy w roku. Co sprawiało, że charsznicka kapusta jest taka popularna i dlaczego to właśnie Charsznica nazywa jest kapuścianą stolica Polski? Na te pytania, i nie tylko, specjalnie dla portalu warzywapolowe.pl odpowiada wójt gminy Charsznica – Pan Jan Żebrak.
– Od dłuższego czasu piastuje Pan urząd wójta Gminy Charsznica, ale zarazem ciągle zajmuje się Pan uprawą kapusty. Od jak dawna uprawia Pan to warzywo?
Jan Żebrak.: Produkcję kapusty na skalę przemysłową zaczął mój ojciec, bo oczywiście na własne potrzeby to kapustę produkuje się od pokoleń, można powiedzieć – od wieków. Natomiast już w takich ilościach przemysłowych na sprzedaż dalej, na rynki krajowe czy zagraniczne, no to drugie pokolenie. Zaczynał od podstaw – od budowy silosów, kwaszarni na kapustę. Od zakupu sprzętu potrzebnego do uprawy kapusty, do sadzenia kapusty, do zbioru. No i powiedzmy pomagając ojcu w tych pracach, nabyłem pewnego doświadczenia, pewnych umiejętności. Jak sadzić, jak zbierać, jak produkować kapustę. Gdzie sprzedawać, jak przetwarzać.
-A jak to się w ogóle stało, że w Charsznicy tak rozpowszechniła się ta uprawa kapusty, no i dziś mówi się o Charsznicy jako kapuścianej stolicy Polski?
J.Ż.: Z przekazów ustnych wiemy, że kiedyś w latach 60-tych, 70-tych ub. wieku był taki człowiek, który był chyba posłem w tamtych czasach, nazywał się Machejek. Tenże pan Machejek zaszczepił u kilku rolników w naszej gminie, dokładnie w miejscowości Chodów, taką ideę posadzenia kapusty. Nawet założyli taką małą spółdzielnię. Razem sadzili, zbierali, przetwarzali kapustę i sprzedawali na Śląsku – największym wtedy rynku zbytu produktów rolnych. Potem poszli dali i zaczęli kwasić kapustę, wybudowali małą kwaszarnię, no i okazało się to hitem, strzałem w dziesiątkę, no bo można było pozyskać godziwe dochody. Jak to się udało, jak to zaczęło funkcjonować, zaowocowało dobrymi dochodami, przyzwoitymi cenami, no to trzeba było iść dalej za ciosem, rozwijać tą produkcję. A ciekawi sąsiedzi podpatrzyli i również zdecydowali się na uprawę kapusty, we własnym zakresie. We własnych gospodarstwach. No i ruszyła lawina. I ta lawina powiedzmy tak jak się zaczęła z jednego kamyka, potem im dalej tym coraz ich więcej. Tak to było z ta Naszą kapustą. Nastąpił coraz większy bum na produkcję kapusty pod koniec lata 80-tych ub. wieku. A już początek lat 90-tych przyniósł przyśpieszenie i intensyfikację tego wszystkiego. Zyskaliśmy dostęp do nowych odmian, i technologii płynącej do nas z zachodniej Europy.
-Proszę jeszcze powiedzieć co sprawia, że w Charsznicy ta kapusta wychodzi, tak się udaje, jak nigdzie indziej?
– J.Ż.: W grę wchodzi wiele czynników. Na pewno mamy już wypracowane doświadczenie. Jest pewna tradycja, która przechodzi jakby z ojca na syna, czy z dziadka na wnuka.
To jest taka kultura powiedzmy, subkultura nasza, że umiemy to robić, chcemy to robić, można powiedzieć, że nie bardzo umiemy co innego robić. Więc jeżeli uczymy się całe życie produkować kapustę, to po prostu to robimy.
Druga sprawa – przygotowanie zaplecza do produkcji warzyw, czy konkretnego warzywa, to są duże wydatki. To jest kilkaset tysięcy złotych. Do tego trzeba maszyny, traktory, kombajny do zbioru, specjalistyczne siewniki, sadzarki, zaplecze typu przechowalnie, chłodnie, wózki widłowe, skrzynio-palety, silosy. To są ogromne inwestycje, więc nie da się przeskakiwać z jednej produkcji na drugą. Nie da się z roku na rok powiedzieć sobie, zrobić plan, że ja staję się od dzisiaj producentem kapusty, bo to trzeba umieć. My robimy to całe życie. Ja przynajmniej robię to całe życie i ciągle się uczę. Ciągle są jakieś nowe wydarzenia przy produkcji kapusty, ciągle są jakieś niespodzianki. Czasem coś nie wyjdzie i dociekamy czemu tak się stało.
– Czyli wyzwań w produkcji kapusty nie brakuje?
J.Ż.: Każdy rok jest inny. Weźmy choćby obecny sezon 2018. Mam rok suchy, słoneczny, bardzo upalny, inne są warunki dojrzewania, inne warunki wzrostu kapusty. Rok ubiegły był zaś rokiem bardzo mokrym. I ta kapusta inaczej przyjmuje składniki pokarmowe, inaczej dojrzewa, wcześniej lub później. Więc ciągle musimy się uczyć, jakie odmiany na jakich glebach i jakie stosować zabiegi agrotechniczne, aby uzyskiwać ten plon jak najlepszy. Dlatego potrzebna jest cały czas aktualna wiedza. Tu w Charsznicy organizujemy dużo szkoleń w miesiącach styczeń, luty, marzec. Non-stop szkolenia jak produkować te warzywa najlepsze, w jaki sposób, jak je doglądać, jak zbierać, kiedy zbierać, jak przechowywać, jak przetwarzać. Trzeba się szkolić, jakie stosować środki do produkcji rolnej, czy to mają być nawozy takie czy inne. Na pewno szkolimy się w tym kierunku aby odchodzić w szczególności od nawozów sztucznych, chemicznych. Ponieważ coraz bardziej modne i zasadne jest stosowanie różnego rodzaju mikroorganizmów, zamiast nawozów sztucznych, zmniejszyć ich ilość, zmniejszyć ich skalę stosowania, kosztem właśnie mikroorganizmów, które są po prostu nawozami biologicznymi, nie chemicznymi, można powiedzieć – dużo bardziej zdrowymi niż nawozy chemiczne. No więc to trzeba wszystko opanowywać, no bo świat się w tym kierunku rozwija. Chcemy żyć zdrowo a więc musimy tez produkować i dostarczać konsumentem zdrowe warzywa.
-A jakie Pana zdaniem zauważalne są trendy w uprawie kapusty?
J.Ż.: Mamy kapustę w postaci świeżej główki cały rok. Także w postaci kiszonej. By jednak czy to kapusta świeża czy kwaszona, była smaczna musi zostać dobrze wyprodukowana. Pojawia się przy produkcji kapusty trend, aby w miejsce chemicznych środków ochrony stosować coraz więcej preparatów biologicznych. Niektóre pozostałości, niektóre pestycydy mają tak długi okres połowicznego rozpadu, że mogą zalegać całe lata, nawet setki lat w naszej glebie. I jeżeli będziemy spożywać tak wyprodukowane owoce czy warzywa, które są chronione w dużej mierze środkami chemicznymi, to może to spowodować, że taki czynnik chemiczny może pozostawać w organizmie na całe życie. Więc są już u nas w Charsznicy dostępne w naszych sklepach ogrodniczych środki biologiczne do produkcji kapusty. W tym kierunku idziemy. Zamiast stosować nawozy sztuczne, zamiast stosować chemiczne środki ochrony roślin, stosuje się tak zwane biologiczne.
– A jak obecnie wygląda produkcja kapusty w regionie Charsznicy, jak jest tego skala?
J.Ż.: Ta wielkość produkcji zmienia się i wynosi w zależności od roku od 1500 ha kapusty, do 2500 ha. Uwarunkowane jest to koniunkturą na rynku. Jeżeli w danym roku jest kapusta droga – jak w tym roku – to trzeba się spodziewać, że w przyszłym roku będzie więcej nasadzeń. Natomiast wtedy kiedy jest dekoniunktura, to automatycznie powierzchnia uprawy spada. Są też uprawiane inne warzywa i to może być kolejne 2000 ha.
– To co warto dodać to chyba fakt, że duża część tej waszej kapusty jest przetwarzana tu na miejscu.
J.Ż.: Tak. To znaczy to tak właśnie mówiłem, że to jest ta nasza siła, atut i ta pozytywna strona. Tej przedsiębiorczości, że rolnicy starają się produkować nie tylko ten surowiec – kapustę, już czy jako półprodukt – kapustę kiszoną. Ale również ją pakować – przetwarzać. Jest też w Charsznicy zakład (prywatny oczywiście), który produkuje gotowy farsz do pierogów. Produkowane są różnego rodzaju surówki, sałatki, czy po prostu pakowane – kapusta w worki – biała, czy kiszona – woreczki, wiaderka, beczki itd. Staramy się nie tylko być stricte rolnikami, ale przy okazji przedsiębiorcami. No współczesne chyba czasy, tego zresztą też wymagają. Żeby rentowność z tej produkcji mieć, no to trzeba oferować jak najbardziej wygodny i przyjazny dla klienta produkt.
– Jest wiec progres, żeby produkować lepiej i oferować więcej.
J.Ż.: Tak też myślę, że nasi rolnicy są może troszkę inni albo krok do przodu przed rolnikami nawet z okolicznych gmin, ponieważ w latach 80-tych, kiedy produkowali kapustę kiszoną, białą dostarczali do warzywniaków, w całej Polsce praktycznie, w szczególności na Śląsk, no musieli tą kapustę dostarczać swoimi samochodami, no i udawali się przynajmniej raz w tygodniu w taką podróż handlową, a wiadomo – podróże kształcą. Zawsze taka podróż pozwala wyjść poza własne opłotki, pozwala szerzej popatrzeć na świat. Zobaczyć, jak ten świat funkcjonuje, jak się rozwija, w którym kierunku idą pewne zwyczaje czy trendy. Musimy za tym podążać żeby ciągle się rozwijać i nawet w trudnych latach, wychodzić na swoje.